Pytanie nieprzypadkowe, bo padło podczas przeglądania fotografii z ostatnich wakacji. Było z czego wybierać. W końcu żyjemy w czasach kiedy zdjęcia produkujemy szybciej niż oddychamy. Czy ktoś je jeszcze drukuje i przechowuje w papierowej postaci? Zapewne tak, ale czy ten zwyczaj nie jest na wymarciu?
Skok technologiczny – z papieru na kartę SD
Ogromy rozwój smartphoneów oraz wszelkiego rodzaju aparatów cyfrowych, lustrzanek i innych sprzętów fotograficznych spowodował, że produkujemy setki zdjęć tygodniowo. Dzięki popularyzacji wyświetlaczy ciekłokrystalicznych oglądamy ich z kolei jeszcze więcej. Moment przejścia z zapisu mechanicznego na zapis cyfrowy spowodował, że oprócz kwestii sentymentalnych i indywidualnego gustu, drukowanie zdjęć przestało mieć jakikolwiek sens: zarówno ekonomiczny jak i użytkowy. Co ciekawe często powtarzanym błędem jest myślenie, że klasyczne aparaty były analogowe i to właśnie przejście z zapisu tego typu na cyfrowy spowodowało rewolucje. Nic bardziej mylnego. W aparatach fotograficznych nie nastąpiło przejście z sygnału analogowego na cyfrowy, lecz z mechanicznego na cyfrowy. Błędne skojarzenie wynika z analogicznej rewolucji w sprzęcie muzycznym.
Cyfryzacja obrazu – oszczędność czasu i pieniędzy
Jeszcze kilka lat temu, żeby cieszyć się zdjęciem trzeba było udać się na wyprawę do pobliskiego salonu fotograficznego, zapłacić kilka złotych i czekać. Obecnie wszystko możemy zrobić małym kosztem sami w domu w kilka sekund. Prace nad aparatem cyfrowym prowadziła firma Kodak już w 1974 roku. Dzięki opracowanej technologii pierwszy komercyjny aparat cyfrowy trafił do sklepów w 1994 roku. Wyparcie fotografii mechanicznej przez cyfrową spowodowało przede wszystkim oszczędność – zarówno czasu jak i pieniędzy. W końcu obraz zapisywano na nośniku wielokrotnego użytku, a nie na jednorazowym filmie. Od tego czasu żeby pokazać rodzinie zdjęcia z wakacji, nie trzeba już było wydawać setek złotych na wywoływanie filmów czy kupno albumów. Wystarczyło podłączyć aparat lub sam nośnik do domowego wyświetlacza.
Wywoływanie zdjęć – cicha rewolucja
Co ciekawe wraz z rozwojem aparatów cyfrowych ewoluował sam proces wywoływania zdjęć. Uproszczenie i przyspieszenie – tak można go określić dwoma słowami. Klasyczna fotografia wymagała specjalnej ciemni oraz różnorakich chemikaliów, aby przelać obraz z filmu na papier. Obecnie jest to o wiele prostsze i sprowadza się do podłączenia drukarki. Proces trwający nie raz kilkanaście godzin sprowadzono do kilku sekund.
Warto czy nie warto?
Jeśli interesujesz się fotografią i wolisz zrobić jedno dobre zdjęcie niż 100 słabych jak najbardziej. Jeśli Twoje fotograficzne umiejętności sprowadzają się do przesłana zdjęcia na Instagrama – lepiej jak odpuścisz.